Zacznijmy od Bajki o Kicusiu Pikusiu .
Nie tak dawno temu, w naszej okolicy, żył sobie mały Pikuś. Gdyby potrafił mówić, na pewno opowiadałby jakie cudowne wiedzie życie. Jak mogło być inaczej? Opiekunowie, z którymi żył w swoim domku, troszczyli się o niego i umilali mu dni zabawą. Czuł się bezpiecznie, błogo i miło.
Pewnego dnia doszły go słuchy, że niebawem nastąpi czas zmian i to, co mu znane, będzie wyglądało inaczej. Pojawią się nowe osoby, nowe miejsce, a w nim nowe przedmioty, a nawet kilka takich małych Pikusiów- Kicusiów jak On. Pomysł wcale mu się nie spodobał. Po co zmiany, skoro teraz jest dobrze? Zmiany nie zawsze są fajne, a już na pewno ciężkie do przewidzenia – a tym samym, mogą wywoływać niepokój. Mały Pikuś, poczuł lęk… Wszyscy wokół próbowali się uśmiechać, ciągle o tym mówili i chwalili zalety nadchodzącej zmiany – a on wcale nie czuł, żeby inni byli bardziej przekonani do nowej sytuacji, niż On.
Jak to będzie?- pytał sam siebie.
Kto będzie pamiętał, że ostatni guzik w bluzce ZAWSZE musi być ODPIĘTY?
Kto będzie dbał, żeby mleko przed drzemką było ODPOWIEDNIO CIEPŁE?
Kto zrozumie, że PRZEKRZYWIONA SKARPETKA BARDZO PRZESZKADZA?
Kto będzie WSPIERAŁ, w czasie próby samodzielności?
Kto powie „JESTEM PRZY TOBIE”, kiedy poczuje się samotny?
Kto WYTRZE ŁZY z CIERPLIWOŚCIĄ i CZUŁOŚCIĄ, kiedy będzie źle?
Pikuś, trzymając mocno swojego Opiekuna wkroczył w nowe progi. Absolutnie nie rozumiał po co tu jest i co tak naprawdę się tu dzieje. Skąd nagle tyle ludzi, dużych i małych? Dlaczego jest tu głośniej, szybciej, intensywniej? Ciekawość i nadmiar emocji, przeplatał się z lękiem i brakiem zrozumienia. Krok po kroku poznawał nowe zakamarki. Oswajał się z otoczeniem.
To miejsce nie było złe. Nie było straszne. Działo się tam dużo fajnego, było tam dużo uśmiechu, dużo ciepła i zrozumienia, ale miejsce nadal było… nowe. Inne. Zdecydowanie inne niż to, co do tej pory znał.
Im więcej widział uśmiechów, tym łatwiej było to zrozumieć i zaakceptować, ale do zaufania jeszcze daleka droga. Zwłaszcza, że nadszedł dzień, gdy osoba, której bezgranicznie ufał, zniknęła. Przyprowadziła, przytuliła, pożegnała się i pozwoliła, by spróbował sam.
Oczywiście, że już trochę znał to miejsce. Znał osoby, które się uśmiechały i pomagały. Ale gdzie jego Opiekun? Gdzie jego bezpieczeństwo? Kto zrozumie, kto pomoże, kto będzie wspierał?
Długo nie musiał się zastanawiać. Zapłakał, oczywiście, że zapłakał – inaczej nie mógł opowiedzieć o swoich wątpliwościach, jednak okazało się, że w tym nowym miejscu jest ktoś, kto zdawał się go rozumieć.
Ktoś, kto tulił, gdy Pikuś chciał.
Ktoś, kto wspierał, gdy Pikuś potrzebował.
Ktoś, kto zabawiał i pokazywał, gdy Pikuś miał ochotę.
Ktoś bardzo podobny do Opiekuna, którego Pikuś znał z domu.
I gdy zrozumiał, że te wszystkie nowości, nie są takie straszne, bo ma obok siebie kolejną zaufaną osobę, a nawet kilka, uwierzył, że da radę.
Pikuś poczuł, że jest w miejscu, które lubi. W miejscu, gdzie mimo innych Pikusiów- Kicusiów, może być sobą, a jego potrzeby zawsze zostaną zauważone. W miejscu w którym znalazł dobroć, ciepło i zrozumienie od innych, którzy chcieli by poczuł się w nim jak w domu. W miejscu w którym czekają na niego koledzy i koleżanki, które cieszą się na jego widok i witają go od progu. Koledzy i koleżanki, z którymi może się bawić i uczyć. Uwierzył, że ta zmiana jest dobra, ciekawa i rozwijająca. To nowy etap, w którym może się rozwijać, zdobywać i doskonalić nowe umiejętności, bo jest w miejscu, gdzie wszystko jest możliwe!
Teraz tylko musiał przekonać do tego Mamę i Tatę 🙂